Archiwum sierpień 2006


sie 28 2006 urlop
Komentarze: 5

Walczę o każdy dzień urlopu. A tu jeden właśnie wypełnia  się stukotem i waleniem w balkon. Po raz drugi  mi go zrywają. Poprzednio było mi to obojętne, bo jeszcze w trakcie przysposabiania do zamieszkania. Teraz jest gorzej , bo płytki balkonowe będą do wymiany. Siedzę sobie w tym stukocie i myślę jak ten dom jest do diaska zbudowany. Ma dopiero cztery lata a tu takie numery. Ciekawe jakiego glazurnika mi dadzą , bo za to już płacić nie myślę (glazurę muszę kupić). A najgorsze to, że jeszcze będę musiała wykorzystać jeden dzień mojego bezcennego urlopu na położenie tej nowej glazury , a właśnie dostałam wiadomość , że szykuje mi  się wyskok pod koniec miesiąca.

 

Przegrałam na płytki trochę zdjęć z wakacji, ale jest tego  dużo,  jeszcze trochę to potrwa. Zaczynam do nich zaglądać coraz częściej. Są dla mnie bezcenne: kolorowe, słoneczne, uśmiechnięte, zabawne. Kasia dobrze  wtapia sie w tło średniowiecznych murów, wąskich nastrojowych uliczek, kolorowych domów, kawiarni, kwiatów, niebieskiego morza. Ze mną jest trochę inaczej rozpycham przestrzeń , zasłaniam zabytki, a morze zalewa plażę.

 

A teraz mam dwóch facetów na balkonie jeden z cerą taką niebardzo  i muszę słuchać tego kucia i patrzeć jak chodzą  po moim mieszkaniu z wiadrami namokniętego betonu i rozmoczonej papy. A po południu będę wybierała  8 metrów glazury .

 

Zanurzam się w ciepłej wodzie ,wychodzę na ciepły pasek, szum morza  słyszę i szczęśliwa jestem.

popielatka : :
sie 20 2006 Po urlopie
Komentarze: 3

 W pracy w dwa tygodnie zrobiłam to co zwykle w ciągu 1 miesiąca. W tak zwanym „międzyczasie” była  Kasia z Marcinem. Miała dwie wizyty u lekarzy i fatalną, ale chyba w końcu trafioną diagnozę.

Wczoraj w ramach zasłużonego odpoczynku, zawiozłam na turniej rycerski koleżankę z niepełnosprawną córką, zebrałam średni kosz na ziemniaki maślaków , przebrałam je, pojechałam po koleżankę z córką, ,zrobiłam kolację , zagospodarowałam na noc, przesmażyłam grzybki, które nie zostały zamarynowane przez ojca (8 głębokich patelni).Dzisiaj rano pojechałam na pogotowie w pobliżu, ale kazali mi jechać na ostry dyżur do szpitala tam gdzie mieszkam. Wróciłam z powrotem do domu ojca, mojej koleżanki i jej córki. Pokazałam jej czarne sosny, pomogłam nazbierać prawdziwków, śliwek, gruszek i pomidorów, zarządziłam zjedzenie zupy grzybowej, która ugotowała Ewa.

O 14-tej wytrzymać z bólu nie mogłam,  więc zarządziłam powrót.

Jestem już z zalepionym oczkiem. Nie wiedziałam , że tak ciężko jest widzieć jednym ,parkowanie zupełnie inne i wyjeżdżanie też, ale poradziłam sobie bez uszczerbku dla samochodu.

Po tym wszystkim postanowiłam , że zrobię dla siebie tyle ,że dzisiaj skrobnę te ostatnie dwa PIT, a potem to już ze trzy dni po pracy nic nie robię tylko: jedynie swoje paznokcie, swoje włoski , swoje uszka wyczyszczę i nic  innego tylko ja, ja i tylko ja  .

I nawet zdjęć na płytkę nie przegram, i nie wyślę.

Mam dosyć tralalalala.

 

popielatka : :