kwi 18 2004

obiecane kwiatki


Komentarze: 6

Dowiedziałam się w piątek po południu o następnej stracie. Dlaczego dopiero teraz płaczę. Patrzę na obrazy wiszące w moim mieszkaniu jeden z 86 r drugi z 98r .Dostałam je w prezencie i wiszą na ścianie już tyle lat. Przeniosłam je do mojego nowego domu i powiesiłam bez obaw ,że będą koszmarnym wspomnieniem poprzedniego życia. Był jednym z niewielu, który martwił się jak sobie poradzę w nowym życiu. Bez pieniędzy i z córką na utrzymaniu. Nie mam dużych wymagań, ale rok 2001 przetasował moje wyobrażenie o ludziach mnie otaczających. Pozostało niewielu. Dwoje już odeszło na zawsze. Człowiek rodzi się i umiera samotnie to jest ok, ale jak można bez protestu godzić się na to ,że odchodzą Ci których chętnie spotkałoby się na zaduszkach jazzowych, albo w drodze do sklepu spożywczego.I już nie będę miała narysowanych kwiatków na szklanych płytkach na ścianie w przedpokoju.Za długo czekałam, myślałam ,że jeszcze jest trochę czasu.

 

popielatka : :
hauser
19 kwietnia 2004, 13:24
czasem \"jutro\" to już za późno
18 kwietnia 2004, 19:58
Zmarł? Przykro mi...
18 kwietnia 2004, 14:10
oni nie odchodzą po to żebyśmy zapomnieli... ale żebyśmy pamiętali...
iwcia_iwon
18 kwietnia 2004, 10:49
to ja te kwiatki moge namalować, albo Fanaberka
18 kwietnia 2004, 10:45
ludzie, a zwłaszcza CI ludzie zawsze odchodza za wcześnie, żaden pospiech nie pomoże .. i tak się czegos nie zdązy ..
18 kwietnia 2004, 10:44
Na zaduszkach jazzowych spotyka sie wszystkich bliskich, ale na kwiaty faktycznie może być czasem za późno.

Dodaj komentarz