mar 25 2007

Narkotyczny amok trzmieli


Komentarze: 2

Byłam parę godzin na wsi. Durna baba zdjęc krokusom rozwiniętym w słońcu nie zrobiłam. Donoszę , że zapylają je dorodne trzmiele .Nieruchomo, z kuprami do góry.  bez reakcji na halny, który im zafundowałam spijają w zupełmym bezruchu coś niezmiernie smakowitego ( już ja widzę te zamknięte oczka spowite mgłą- ohyda ).

Kasia wybiera kafelki , nie odzywa się.

Ola była dwa dni na wsi,odleciała w sobotę . Obleciała całą okolicę wzdłuż i wszerz. Bardziej tęskni za polskimi krajobrazami niż za ludźmi . Jak przyjechała teraz to w święta Jej nie będzie. Został rozkoszny słonik dla Taty i 3500 punktów w kulkach.

Lekarstwo Iwony tak zbiło i ustabilizowało cisnienie Ojca , że aż zapiszę -128/75

Poprzestawiałam zegarki i  kombinuję co by tu zrobić, żeby do pracy jutro nie iść. Może proszku do pieczenia się najem.Co prawda na mnie jedyną nie działał ten specyfik na produkcję gorączki w czasach liceum , no ale minęło tyle lat .

Chcę  podglądać te bezwstydne krokusy i trzmiele. Co Pan na to mister G?:))))).

popielatka : :
27 marca 2007, 02:13
proszku do pieczenia??? o surowych kartoflach slyszalam, ale proszek do pieczenia to pierwsze slysze :)
25 marca 2007, 22:12
Ja też chcę pooglądać :-)))

Dodaj komentarz