Narkotyczny amok trzmieli
Komentarze: 2
Byłam parę godzin na wsi. Durna baba zdjęc krokusom rozwiniętym w słońcu nie zrobiłam. Donoszę , że zapylają je dorodne trzmiele .Nieruchomo, z kuprami do góry. bez reakcji na halny, który im zafundowałam spijają w zupełmym bezruchu coś niezmiernie smakowitego ( już ja widzę te zamknięte oczka spowite mgłą- ohyda ).
Kasia wybiera kafelki , nie odzywa się.
Ola była dwa dni na wsi,odleciała w sobotę . Obleciała całą okolicę wzdłuż i wszerz. Bardziej tęskni za polskimi krajobrazami niż za ludźmi . Jak przyjechała teraz to w święta Jej nie będzie. Został rozkoszny słonik dla Taty i 3500 punktów w kulkach.
Lekarstwo Iwony tak zbiło i ustabilizowało cisnienie Ojca , że aż zapiszę -128/75
Poprzestawiałam zegarki i kombinuję co by tu zrobić, żeby do pracy jutro nie iść. Może proszku do pieczenia się najem.Co prawda na mnie jedyną nie działał ten specyfik na produkcję gorączki w czasach liceum , no ale minęło tyle lat .
Chcę podglądać te bezwstydne krokusy i trzmiele. Co Pan na to mister G?:))))).
Dodaj komentarz