obiecane kwiatki
Komentarze: 6
Dowiedziałam się w piątek po południu o następnej stracie. Dlaczego dopiero teraz płaczę. Patrzę na obrazy wiszące w moim mieszkaniu jeden z 86 r drugi z 98r .Dostałam je w prezencie i wiszą na ścianie już tyle lat. Przeniosłam je do mojego nowego domu i
powiesiłam bez obaw ,że będą koszmarnym wspomnieniem poprzedniego życia. Był jednym z niewielu, który martwił się jak sobie poradzę w nowym życiu. Bez pieniędzy i z córką na utrzymaniu. Nie mam dużych wymagań, ale rok 2001 przetasował moje wyobrażenie o ludziach mnie otaczających. Pozostało niewielu. Dwoje już odeszło na zawsze. Człowiek rodzi się i umiera samotnie to jest ok, ale jak można bez protestu godzić się na to ,że odchodzą Ci których chętnie spotkałoby się na zaduszkach jazzowych, albo w drodze do sklepu spożywczego.I już nie będę miała narysowanych kwiatków na szklanych płytkach na ścianie w przedpokoju.Za długo czekałam, myślałam ,że jeszcze jest trochę czasu.
Dodaj komentarz