gru 02 2003

Zdumiona


Komentarze: 3

Jakie to przeraźliwie smutne i proste. Najpierw trzeba znaleźć ofiarę. Musi być delikatna, eteryczna, wrażliwa. Jeszcze świeża niczym wiosna .I gdy tylko się zadomowi, poczuje pewniej, troszeczkę otworzy, a nie daj Boże znajdzie wiernych, stałych przyjaciół następuje atak. Pytam się w imię czego? Czy aż tak to boli? A przecież można korzystać do woli z dobra ofiarowanych myśli innych lub nie Doszukiwanie się osobistych wrogów tutaj na blogach jest dla mnie co najmniej śmieszne .Chora ambicja ot co.

 

popielatka : :
iwcia_iwon
03 grudnia 2003, 15:23
choć nie jestem tutaj anonimowa, nie potrafię się otworzyć, i nie ufam nikomu, ot co - ostrożność, pesymizm
02 grudnia 2003, 22:03
Anonimowość na blogu? W pewnym sensie jest na pewno, chociaż... prawie wszyscy (chodzi mi oczywiście o "czytaczy") znają moje imię, wiedzą skąd jestem i gdzie mieszkam... kilku z nich widziało też moje zdjęcia. Piszę o tym, bo zastanowiłam się nad komentarzem Fanaberki... może to też lekkomyślność z mojej strony, ale nigdy o tym tak nie myślałam. Nie wiem.
Co do wrogów, to na blogach nie mam takowych (przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, ja nikogo nie uważam za wroga), podobnie zresztą jak w świecie pozablogowym. Za to jestem przekonana, że można tu znaleźć osoby, które śmiało można będzie nazwać swoimi przyjaciółmi, choćby tylko internetowymi - ale zawsze.
Pozdrawiam.
02 grudnia 2003, 19:39
Wiesz co myśle? Nigdy, ani przez moment nie zadbałam tutaj o swoją anonimowość, jestem jak otwarta księga z imieniem, nazwiskiem, miejscem zamieszkania, zdjęciami, imonami dzieci i przyjaciół. Teraz się zastanawiam, czy to przypadkiem nie nadmierna lekkomyślność, ufność. Już nic nie rozumiem.

Dodaj komentarz