Archiwum 21 września 2003


wrz 21 2003 Byłam w raju
Komentarze: 5

Na sobotę i niedzielę zaplanowałam wyjazd na rybki ,grzybki i te inne(rowerek) sprawy. W drodze do Taty wykonałam pierwszą część planu- zakupiłam śledzie marynowane w zalewie octowej oraz dwa ikrzaki (pana i panią).Byłam bardzo blisko domu gdy zadzwonił Tato z pytaniem czy przyjadę ?.Miałam więc pierwszą przyjemność-widok Taty na tarasie ,który macha na przywitanie. Szybkie śniadanko (śledzie marynowane), przebiórka, przebieżka po ogrodzie skubnięcie winogron i wyjazd do lasu. Las bez “krzaczorów”, położony na łagodnych pagórkach, iglasto-liściasty, pełen zapachów i szeleszczących liści. Znalazłam w ciągu dwóch godzin 29 prawdziwków,5 osaków ,6 kozaków i 2 kurki. Ile Tato znalazł grzybów nie wspomnę ,bo to wytrawny grzybiarz. W domku zrobiłam kluski z 4 jaj (bez wody) .Tato podgrzał rosół z trzech rodzajów mięs ugotowany specjalnie na przyjazd córeczki. Słońce przygrzewało niczym w lipcu postanowiłam poleżakować pod gruszą. Grusza jest tak duża ,że mieści się pod jej gałęziami stół wraz z 6-cioma krzesłami oraz z boczku-trochę w słońcu, trochę w cieniu (w zależności od potrzeb) stoi ławka która po rozłożeniu pościeli służy za leżankę –opalankę. Leżąc niczym Dyzio Marzyciel syciłam oczy błękitem nieba, zielenią łąk, i cudownej dali kończącej się pagórkami obrośniętymi lasem. Zajrzałam do szklarni, a tam pełno czerwonej, żółtej i czarnej papryki, pomidory już obskubane ,ale jeszcze pojedyncze grona ładnie się czerwienią, rzodkiewka prawie już dorosła do jedzenia. W sadzie śliwki pojedyncze , jabłka już tyko późne , ale za to orzechom pękają już ich zielone domki. Kwiatów nawet o tej porze roku zatrzęsienie. Cynie rozrosły się na szerokość metra, plamy wielobarwnych lewkoni i begoni, czerwone i różowe pelargonie puszą się na tarasie , rząd potężnych georgini przyciąga wzrok. Są inne ,dużo innych niektóre uciekły z uprawnej grządki i rosną w zielonej trawce .Trawa jest wszędzie zielona ,świeża po niedawno spadłych deszczach.cdn

popielatka : :