Komentarze: 3
Mam dzisiaj dobry dzień.Co prawda przed chwilą mi się notka nie zapisała ,ale trudno spróbuję ja skrobnąć jeszcze raz.
Wsześniej poszłam do szpitala
,w drodze powrotnej kupiłam sobie kostiumik .Przyznaję ,że nie wiedziałam ,że takie tiu tiu (zarówno materiał jak i krój ) robią w takich hm hm rozmiarach.Cieszę się ,że Ojciec tak szybko dochodzi do zdrowia .Mam nadzieję ,że pożyje jeszcze parę lat
, a wraz z nim wspomnienia ciepłego, pogodnego i przyjaznego ludziom domu. Będą dalej kwitły kwiaty ,drzewa będą rodziły a w domu będzie ciepło , będzie co jeść i ktoś będzie czekał.To jest takie miłe,
że stary przecież mężczyzna stara się robić wszystko ,żeby zachować dawny ton tego domu. W dalszym ciągu jest to dom otwarty.Pamiętam swoje zdziwienie gdy usłyszałam ,że Mama nie chciała przeżyć Ojca.
Uważała, że sobie sama nie poradzi. To był dla mnie szok. Zawsze uważałam ,że to ona była motorem wszelkich działań. Przypomniałam sobie jednak ,że cały czas był jej potrzebny ,cały czas było: Rysiu to ,Rysiu tamto. Pamiętam jak się kiedyś żachnął " Danka ja wiem jak mam na imię".Myślę ,że pracował ciężko całe życie ,nie miał specjalnych wymagań.
Myślę ,że często w obcym dla siebie środowisku(urodził się w innym regionie kraju) był często samotny .Trzy córeczki zakochane w swojej Mamusi nie były zbyt nim zainteresowane. Dlatego też chociaż teraz chcę poświęcić mu jak najwięcej czasu, rozmawiać , umilić mu stare życie. Ciekawa jestem czy On tego chce własnie ode mnie ?A nazwisko, cóż wróciłam i cieszę się ,że miałam do czego wrócić.