Komentarze: 2
Święta, święta i po świętach. Było bardzo pięknie. Rodzinka dopisała ,wszyscy przyjechaliśmy do domu rodzinnego. W tym roku dyżurną była najstarsza siostra. Przygotowała wspólnie z Tatą pyszne jadło. Pierogów z grzybami było tyle, że w 12 osób jedliśmy je
kiedy kto chciał i jeszcze osiem wzięłam "na wynos" gdy wyjeżdżałam w niedzielę. Jedna z siostrzenic przywiozła ze sobą znajomego z zagranicy. Był dzielny wszystko jadł i pił co było na stole. Przeszedł lekki kryzys drugiego dnia Świąt, ale trzeciego dnia nadziewana kaczka smakowała mu wybornie. Winko i nalewka Ojca robiły swoje -było wspólne gromkie kolędowanie i powiem Wam w sekrecie, że niektóre "stateczne" wiekiem związki moich sióstr nabrały nowych rumieńców. Z zachwytem zaobserwowałam iż nastrój świąteczny wyzwolił w nich zachowania przynależne raczej młodym związkom. Jednym słowem Święta były nad wyraz udane z przyjemnością myślę już o następnych.Z jedną z siostr przedłużyłyśmy je trochę. Przyjechała do mnie do domku. Rano "pomarudziła" samotnie , a po południu po moim powrocie z pracy poszłyśmy "w miasto" wydać trochę pieniędzy no i to też nam się udało. No a teraz położyłam ją do łóżeczka niech wypoczywa nieboga ,a ja zastanowię się o jaką wartość remanentów końcowych mają się postarać moje "dorób
ki" żeby US i "one" były zadowolone, no bo już koniec roku tuż tuż.