Wypada cos napisać , bo ten mój blog marny strasznie.
Podobno nieużywane organy zanikają.
Siedzę w domu , psiukam się spryskiwaczem do kwiatów.
Dostałam pozwolenie na wyskok na wieś w sobotę rano, ale wieczorem przymusowy powrót.Myślałam , że upały w mieście są nie do przeżycia okazało się , że można się nieźle i z przyjemnością pogimnastykować.
Muszę zrobić trochę zakupów, bo do wyjazdu niewiele ponad tydzień. Wylot z Pozania, jutro muszę kupić bilety kolejowe.
E tam, już 23 żegnajcie łąki mazowieckie witaj gorąca wodo , szumiące morze . Cieszę się , że jadę z Kasią- luzik. Przewodnik kupiony, aparat jest i miejsce bardzo obiecujące, jeszcze tam nie byłam, ale w końcu poużywam języka :)))))))
Kurcze, juz niedługo ten blog będzie miał 3 lata .
Wytknę dzisiaj Początkujacemu , że przez jego niecne działania towarzysko to tylko flaki z olejem ze mnie zostały, a może to te upały i szampaniki mrożone są winne .