Komentarze: 7
Wewnętrzna równowaga ,która określi na stałe mój stosunek do świata – to na razie dla mnie stan nieosiągalny.
Poszukuję prawdy dobrej dla mnie.
Teraz wolę kult “nagiej duszy” od obyczajowej pruderii.
Myslę już jednak o chwili gdy pragnienie przewyższy realizację. Nastrój chwilowej stabilizacji i pogodzenia z rzeczywistościa za chwile runie.
Trzeba ewoluować.Czy znów się uda ?.Czy wystarczy ,gdy słucham siebie i innych, maksyma: “na swiecie są nie tylko prawdy i będy jest jeszcze to trzecie”
Prowadzę życie urozmaicone nie obce mi słowa: chrześcijanka,matka,żona i kochanka i cieszę sie ,że tak przebiega .Jest niełatwe i bez dogmatów ale wielokierunkowe ,gdy jeden cel się osiagnie jest wypierany przez następne czasami idealne marzenie .
Rozbawiają mnie rozmowy chłopców w róznym wieku o tym, co ich rajcuje. Jak gdzieś czytam, że “te dzisiejsze na wpół rozebrane dziewczyny nie wierzą, że ich trójwymiarowe soft porno może przynosić wielkie szkody w duszach mężczyzn”, to cieszę się, że mimo mojego sposobu postępowania, nigdy nie postrzegałam mężczyzn, jako narzedzia mogącego posłużyć zaspokojeniu mojej chuci.