Komentarze: 2
Po ciężkich przeżyciach związanych z chorobą Kasi, moją chorobą, śmiercią matki mojej przyjaciółki Bożenki ,po pięknej śmierci Papieża i żałobie narodowej wróciłam do świata żywych.
To właśnie z Bożenką byłam w piątek na festiwalu jazzowym.40-letni OLD TIMERS z Hanną Banaszak gościnnie- zadowolił ,ale nie poruszył. Natomiast występy konkursowe i owszem. Muszę się koniecznie dowiedzieć kto wygrał ten konkurs( wyniki miały być podane w sobotę).Co się ze mną porobiło , sama byłam w szoku. Na drugim utworze PAWEŁ TOMASZEWSKI TRIO delikatnym , wyciszonym miałam odlot, zapomniałam gdzie się znajduję. Gdy ocknęłam się poczułam ,że łzy mi płyną po policzkach i trudno mi w to uwierzyć, ale w sali pełnej ludzi przy dźwiękach muzyki ja byłam gdzie indziej. Trumna , moja piękna Matka , podchodzę całuję ją w czoło i mówię „cześć Mama , przyjadę jutro” i ten wybuch płaczu kobiet, które przyszły się pomodlić. Teraz właśnie w tej sali , nie wiem dlaczego zobaczyłam tę scenę (to już pełne cztery lata)i zrozumiałam powód płaczu. Ja mówiłam do Mamy jak do człowieka żywego .Chyba za dużo tych pożegnań ostatnio.
W sobotę nie mogłam być na koncercie Brada Terry i Siggy Davis bo pojechałam do Kasi do Warszawy .Choruje do tej pory. Boli ją już wszystko. Martwię się o nią. Warunki pracy ma fatalne, chłopak z którym mieszkała przez ostatnie dwa lata ma już pracę w Poznaniu. Nie może z niej zrezygnować , bo to jest niezła fucha. Niestety Kaśka nie ma Ojca ani Matki w Poznaniu co by jej podobną mogli załatwić, więc jest przestraszona i to zdrowo wie , że tam z Mazowsza to niechętnie przyjmują.
Dzisiaj byłam na imieninach mojego pracodawcy. Objadłam się do nieprzytomności i popiłam do woli w miłej restauracyjce w towarzystwie miłych nawet notabli. Odchudzanie diabli wzięli jak nic .Jutro znowu do roboty i będę planowała rozwój firmy do 2008 roku. Przy kredyciku rocznym to potrafię trafić w prognozy do 5 tys zł , ale czy moja wyobraźnia sięgnie 2008 to ja już tego to taka pewna nie jestem.
Jakiś ciężki ten kwiecień.