Archiwum 22 września 2003


wrz 22 2003 Raj cz.II
Komentarze: 4

Właśnie wróciłam otępiała z tak zwanej doróbki ,ale wspomienia szaleństw sobotnich i niedzielnych jeszcze kołaczą się po głowie więć je szybko spisuję dalej.

O godzinie piętnastej obrałam 6 ziemiaków, odgrzałam mięso z rosołu .Tato zrobił surówkę z cieniutkich wiórków różnokolorowej mięsistej papryki. Postanowiłam pojechać do Mamy .Cmentarz jest stary, ale przestronny, wchodzących wita kaplica Krasińskich. Wszędzie zielono, brzozy w słońcu wcale nie płaczą. Przetarłam nagrobek , zalśnił zielono, zdjęłam babie lato, które oplotło delikatnie, ładnie wkomponowane trzy krzyże i przystrzygłam trawę. Pomyślałam, że ładny ten Maminy niedoczesny domek. Powrót do domu aleją złotą. Ostatni kilometr to rozkosz dla oczu o tej porze roku. Drzewa są żółto-złote, jedynie delikatne smugi przypominają o wiosennej zieleni liści. Na podwórzu unosi się zapach dymu z palonego drzewa. Wiem co to oznacza. Biegnę do suszarni, a tam prawdziwki (Fanaberko bez robaków w tym roku) pachną mocno, stężonym zapachem którego okruch będzie nam towarzyszył przy wigilijnym stole. Pozabierałam jajka kurom, kicia dostała kartonowego mleczka. Zapadł zmierzch .Niebo zachmurzone , ale gdzie niegdzie błyszczą gwiazdy. Siedzę sobie na tarasie ćmię fajeczka, spokój ,cisza, bezwietrznie, świerszcze grają (o tej porze roku to chyba dziwne ). I cały czas ta myśl- jak dobrze, że tu jestem. Tyle lat błąkałam się w wolnym czasie po "bezdrożach Europy". Kolacyjka miam miam ,:nóżki w galarecie a jakże, a na deser ciasto i do remika winko z wiśni. Tato kapeczkę ,a ja pozostałośc w buteleczce. Idę spać, książeczka po drodze z półki na chybił trafił cienka, bo sen szybko przyjdzie. Entliczek pętliczek bęc -trafił się Kaszpirowski tytułu nie pamiętam, ale w stylu"czy te oczy mogą kłamać, chyba nie..."Oczki mi się zamknęły szybko.cdn

popielatka : :