Komentarze: 3
W sobotę w "Szwejku" odmówiłam sobie konsumpcji kilogramowej golonki (innych nie ma).Do tej pory gnębi mnie to, a pytanie "...może bym dała radę ?"- prześladuje. Nic to, za dwa tygodnie bohatersko podejmuję wyzwanie. Kaśka psychicznie ma sie ustawić ,we dwie to zjemy, a co!
Zakupy zrobione , pieniądze wydane, spokój.
Dzisiaj biegnę z Bożenką do Dekadencji na jazz. Podobno będzie ktoś wart wysłuchania .Nie wiem kto, ale ekspert tak mówi, więc nawet nie pytałam.