Komentarze: 6
Bylam dzisiaj już w pracy.Smutno tu i obco.Na wsi tyle ludzi.Wszystko sie kręci wokól chorego Ojca, ale czas byl na wszystko i na jagody i na grzyby i na kawusię pod gruszką i na nocne Polaków rozmowy.
Nie narzekam jednak do końca -dostalam dziś prezent .Cacuszko wieżę JVC.Ma wszystko to co lubię ,a przede wszystkim glosniki wysokiej klasy no i na pilocie można sobie poszaleć, oj poszaleć.
Chyba Ojca nie wypuszczą ze szpitala w piątek.Jeszcze nie wszystkie diagnozy postawiono. Ewa z Farbką jutro jadą do ordynatora , ale jestem coraz lepszej myśli.W czwartek wyszlyśmy z Ojcem na laweczke przyszpitalną i tak nam humory zaczęly dopisywać ,że F dala się namówić na foto na dębach wiekowych .Pod samym szpitalem ciekawe ile ludzi mialo z nas ubaw Ojciec bawi sie dobrze patrząc na zwinne córeczki.
Nabralam ochoty do życia doróbki drżyjcie nadchodzę.