Samotność w tłumie
Komentarze: 4
Wolna od tęsknoty za Ojczyzną, własnym domem,
spokojem.
Konam z tęsknoty.
Sprecyzowanie jej rodzaju nie jest trudne.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
Wolna od tęsknoty za Ojczyzną, własnym domem,
spokojem.
Konam z tęsknoty.
Sprecyzowanie jej rodzaju nie jest trudne.
Nie mam co robić . Dokładniej nie chce mi się nic robić.
Jak Babcia Małgosia wzięłam się za porządki rozpoczynając je i kończąc na jednej półce książek.
Znalazłam, myślę białego kruka. Wiersze Edwarda Stachury ”Dużo Ognia” nakład 1500 szt wydanie Iskier z 1963r.
Czym jest to owo Coś co niektórzy mają, a inni starają się tylko mieć, lub mają niewiele.
Nie wiedziałam o Nim nic , kiedy zobaczyłam go w stołówce internackiej w 1973 roku. Teraz wiem, że stary był :))) Miał wtedy 35 lat. Wydawał mi się wtedy tak młody , tak piękny nierealnie . Dotychczas potrafię odtworzyć jak był ubrany, jak się poruszał , jak opierał nogę na krześle , jak trzymał gitarę , jak śpiewał.. Nie wiedziałam o nim nic , jednak czułam, że dzieje się coś szczególnego, mistycznego, podniecajacego. Delikatność tego człowieka, lekko chropawy głos i piękny występ przed gronem nie-bardzo rodem z narodowego, będzie mi towarzyszył wpomieniem do końca moich dni. Ciekawe, czy gdzieś zachowało się nagranie Jego głosu. Marzę by posłuchać jeszcze raz .
„Wędrówką jedną życie jest człowieka;
Idzie wciąż ,
Dalej wciąż,
Dokąd? Skąd?
Dokąd! Skąd!
Dokąd! Skąd!”
Jak zjawa senna życie jest człowieka;
Zjawia się,
Dotknąć chcesz,
Lecz ucieka?
Lecz ucieka!
Lecz ucieka!
To nic! To nic! To nic!
Dopóki sił
Jednak iść! Przecież iść!
Będę iść!.....”
Tato, czy my jesteśmy skazani na samotność?
„…porządne to w domu siedzą…” zaczął zdecydowanie.
Nagle popatrzył na mnie, uśmiechnął się i dodał:
”…a na te nieporządne to już sił brak..”.
Zaszalałam tej soboty . Zamiast podziwiać dowcip, urodę wierszy Gałczyńskiego postanowiłam zadowolić KasięJ)) i zgodziłam się łaskawie na karaoke w Zielonej Gęsi.
Młodzież jest dorodna, przepełniona energią i w większości bardzo sympatyczna. Byłam zdumiona, iż przeboje, które były „moimi” przebojami są w dalszym ciągu znane. A „stend by me…” śpiewałam zdaje się najgłośniej. Swój występ Krzysztof poprzedził okrzykiem:” …kochajcie się ,wyrażajcie swe uczucia , może nie będziecie mieli na to czasu, rak nie wybiera…”. Śpiewał ze swadą, mocno. Widziałam jak po występie między boksami nachylił głowę i łapczywie oddychał. Za chwilę wyszedł z lokalu machając mocno ręką znajomym z boksu na pożegnanie .
Kasia ogólnie wymęczona. Od 15 zaczyna urlop, pierwszy po dwóch latach pracy i musi go wykorzystać na poszukiwanie pracy w Poznaniu, a nie na prawdziwy wypoczynek. Smutne to czuję się bezradna, nie mogę jej w tym nic pomóc. Zresztą co ja w ogóle mogę.
Dzisiaj w drodze powrotnej wstąpiłam do Taty. Dostałam prezent- breloczek ze Św. Krzysztofem. Wycałowałam Tatę z całej siły. Jest taki stary, ładny i nie ma żadnych roszczeń do świata. Żyje w świecie książek, znowu będę musiała mu jakieś podrzucić.
Posłuchałam muzyki polskiej filmowej i teraz będę tuptała samotnie do łóżeczka.
Jutro mam wolne. Miałam jechac dzisiaj, muszę to odłożyc do jutra. Takie małe zamieszanie. Nawet spory zawrót głowy.
"Ordynacja ...." znów weszła w życie .